A więc dziękuję za przeczytanie *.*
***
Znasz to
uczucie, gdy codziennie rano, chcąc się nie obudzić, nagle otwierasz oczy i
znowu widzisz tą szarą rzeczywistość? Boisz się tego, ale jednocześnie brniesz
w to dalej. Stawiasz ostrożnie kroki, starając się nie potknąć, ale czy naprawdę o to chodzi? Może właśnie powinieneś żyć chwilą, nie myśląc o tym co było i będzie. Życie bywa poplątane. Stawia przed tobą mnóstwo prób, sprawdzając twoją wytrzymałość i możliwości, do jakich będziesz zdolny. To gra, którą albo wygrasz, albo przegrasz. Dlaczego pamiętasz z niego najbardziej te
przykre chwile? Dlaczego to one stoją na pierwszym miejscu, zamiast tych
dobrych?
Czy myślałeś
kiedykolwiek jak twoje życie dalej się potoczy? Myślałeś o tym, co będzie jeżeli
jutro się nie obudzisz? Po prostu położysz się wieczorem spać jak zawsze, a rano nie
obudzą cię delikatne promienie słońca, ten natarczywy dźwięk budzika, krzyk
matki, próbującej siłą wyrwać cię z krainy Morfeusza. Ale zamiast tego, ty
dalej leżysz nieruchomo, twarz wydaje się taka... bez uczuć, emocji, bez życia.
Przed oczami zamiast widzieć tunel skierowany w stronę światła, idziesz w głąb
ciemności.
Czy przeżyłeś
kiedykolwiek śmierć bliskiej osoby? Więc powinieneś wiedzieć, jak się czułem,
gdy siedząc spokojnie w szkolnej ławce, dostałem telefon ze szpitala, że moja
miłość nie żyje. Oh, jakie czułem wtedy otępienie. Wszystko naokoło ucichło,
pozostawiając jedynie głuchą ciszę. Łzy, które nie chciały przestać płynąć, nauczycielka
która z oddali krzyczała, że mam odłożyć ten pieprzony telefon. Uczniowie, patrzący na
mnie zdezorientowani i ja, stojący przy swojej ławce w ostatnim rzędzie przy oknie.
Ta cicha
melodia, grająca ci w uszach, chwile, które przeżyliście razem nagle stają
otworem przed twoimi zapłakanymi oczami. Podchodzisz powoli i kładziesz na
grobie czerwoną różę, symbolizującą wielką miłość. Na zegarze wybija północ, a ty nadal ślęczysz
ze spuszczoną głową, nie chcąc stąd odejść.
- Chodź do mnie - spokojny, a zarazem tak męski głos wyrywa cię z
zamyśleń, a ty odwracasz się i widzisz JEGO. Stoi w blasku księżyca, w czarnych
spodniach i skórzanej kurtce. Jego blond włosy powiewają delikatnie na wietrze,
a błękitne oczy, przepełnione miłością, nadzieją i szczęściem patrzą wprost na
ciebie. Wyciąga do ciebie ręce, w geście zaproszenia, a ty podbiegasz i
zatapiasz się w nich, jakby tam było najbezpieczniej. Rzeczywiście tak było. Bijące od niego gorąco wręcz ocieplało moje zmarznięte ciało. W blasku księżyca wyglądał pięknie, tak majestatycznie i realistycznie. Jakby to wszystko co się zdarzyło kilka godzin temu było zwykłym snem, urwanym w pewnym momencie.Chwila patrzenia sobie głęboko w oczy wystarczyła, aby zobaczyć w nich wszystko. Ostatni pocałunek, ostatnia chwila, ostatnie
słowa, zanim wziął go za rękę i poszli do Nieba.